Pamięć nie lubi długich podróży…
Jeśli zdarza się nam latać spontanicznie i na krótkie trasy, nie musimy się obawiać. Zagrożone są osoby, które pokonują często różne strefy klimatyczne i dodatkowo nie zwracają uwagi na miejsca, jakie w samolocie dostają. Lot samolotem może być za pierwszym razem zdarzeniem ekscytującym. Jest to coś zupełnie nowego dla naszego umysłu i dostarcza pożywki do tworzenia zupełnie nowych wspomnień, opartych na pierwszych doświadczeniach.
Z biegiem czasu zaczynamy przyzwyczajać się do rutyny latania i odkrywamy, że nie ma w tym nic specjalnego, a wręcz przeciwnie, jest wiele utrudnień, które mogą wywołać dyskomfort i zwyczajnie nas męczyć. Są to przede wszystkim długie okresy bezczynności jeszcze przed samym wylotem, kiedy nas umysł nudzi się. Później najczęściej trafiamy na miejsca, w których trudno zrelaksować się i wypocząć. Nierzadko trafiają się frustrujący sąsiedzi, jak rodziny z małymi, głośnymi dziećmi, czy uzurpatorzy naszej prywatności. Na skutek częstej zmiany stref klimatycznych w naszym mózgu również zachodzą zmiany na poziomie pamięci. Mózg nie jest w stanie tworzyć potrzebnej liczby przekaźników, neutronów odpowiedzialnych za zbieranie wrażeń, tworzenie wspomnień i lokowanie ich w pamięci. Wskutek tego nasza pamięć faktycznie pogarsza się, również zdolności odpamiętywania są wyraźnie mniejsze. Latanie może być szczególnie niebezpieczne dla osób, które pracują na pokładzie samolotów. Mowa tu głównie o pilotach i stewardesach. Ich funkcje poznawcze mogą być zaburzone, jeśli ich zegary biologiczne narażone są na zbyt częste zmiany. Zresztą osoby, które często muszą podróżować samolotami na długie trasy, narzekają na niemożność skupienia się, słabszą zdolność koncentracji i ogólne osłabienie organizmu, nawet kilkanaście godzin od przebytego lotu.
Małgorzata Litwin