Poznaj swoje drzewo genealogiczne, dowiedz się, jakie geny drzemią w Tobie i które zdolności odziedziczyłeś po sławnych przodkach. Takie rewelacje obiecuję firmy zajmujące się badaniami genetycznymi. Wystarczy oddać swój materiał genetyczny do analizy, zapłacić kilkaset, a nawet parę tysięcy dolarów, aby prześledzić swoje pokrewieństwo aż do najstarszych przodków. Czyż to nie wspaniałe mieć w sobie część mózgu Napoleona, przebiegłość Kleopatry, a może bystrość Arystotelesa?
Naukowcy nie są jednak wcale tacy pewni, co do tego, czy chociażby niewielki pierwiastek wspólnych z wielkimi przodkami genów mógł być przez nas odnaleziony, a co więcej oddziaływać na nasze współczesne życie. Ilość DNA, jakie dziedziczy każda osoba jest tak olbrzymim skupiskiem i mieszaniną różnorodnych genów, że absurdalnym jest sądzić, iż pochodzimy od jakiejś określonej osoby, a zresztą nawet liche próby połączenia swojego DNA z postacią histeryczną jest tylko jedną z bardzo wielu możliwości o nikłym stopniu prawdopodobieństwa. Jak w takim razie działają firmy badające nasze DNA? Potrafią one z naszego zestawu genów wyodrębnić specyficzne allele pasujące do jednego z 4 typów praojców, a więc możemy z grubsza określić, czy pochodziliśmy od rolników, od łowców, a może od ludów wędrownych, na temat samej zasadzie identyfikują DNA person znanych z historii i w mało naukowy sposób czynią nas bliskimi krewniakami. Naukowcy są zdania, że nigdy nie będziemy w stanie przyporządkować sobie DNA żadnej sławnej osoby, z którą nie jesteśmy już jawnie połączeni przez samo prześledzenie drzewa genealogicznego kilku pokoleń – lepiej zająć się bliskimi krewnymi i poznać te osoby, które faktycznie mogą mieć na nas wpływ, zamiast bawić się w utopijne opowieści o pokrewieństwie z Królem Arturem, czy Świętym Piotrem.
Małgorzata Litwin