Rodzice często mają dylematy, czy pozwalać swoim pociechom biernie wpatrywać się w telewizor i oglądać programy przygotowane specjalnie dla nich? Telewizja przecież psuje wzrok i ogłupia, dając rozrywkę nie wymagającą myślenia. Jednak rodzice szybko przekonują się, że dzieci nie dadzą sobie tak łatwo odebrać seansów telewizyjnych i może skończyć się nawet na całkowitym wyeliminowaniu telewizora z domu.
Później rodzic czuje poczucie winy, kiedy jego dziecko stoi smutne z boku, gdy inne z fascynacją opowiadają sobie o nowych bohaterach z bajek i ich niesamowitych zdolnościach. Nie tędy droga. Podobnie rzecz tyczy się notebooków, smartfonów, ipadów i tym podobnych nowinek technologicznych, z których masowo korzystamy w dzisiejszych czasach. Badania udowodniły, że dzieci jeszcze szybciej, niż dorośli uczą się korzystać z tych technologii i obsługę telefonu może opanować nawet 2-latek. Co więcej, małe dzieci wykazują niesamowite zainteresowanie technologią, chętnie testują ją i potrafi zając je nawet na wiele godzin. W tym wypadku prześciga nawet bajki w telewizji. Czy telefony i komputery są edukacyjne korzystne dla maluchów? I tak, i nie. Nie, jedynie w przypadku, kiedy dziecko na skutek przebywania z elektroniką traci na więzi z rodzicami i kontakty z rówieśnikami. Przekładanie życia wirtualnego nad realne nigdy nie jest zdrowe i może prowadzić do patologii. Podstawowa zasada pozostaje więc wytyczną – wszystko z umiarem. A co w temacie korzyści? Tych jest naprawdę wiele! Dzieci używające nowych technologii, według badaczy, wykazują się większym sprytem, dokładnością, spostrzegawczością, logicznym myśleniem, analitycznym podejściem. Są bardziej ciekawe życiowo, zadają dużo pytań, mają szerszy kąt percepcji. Dla niektórych szokujące, ale w obecnych czasach więcej dzieci potrafi obsłużyć przeglądarkę internetową, niż jeździć na rowerze.
Małgorzata Litwin