Piątek 13-tego. Kiedykolwiek pojawia się w kalendarzu, zawsze kojarzony jest nieodmiennie z pechem, wypadkami, tajemniczymi komplikacjami losu. Na sam dźwięk „piątek trzynastego” nasze myśli zaczynają krążyć wokół czarnych scenariuszy i najchętniej nie ruszalibyśmy się z domów, jedynie na Facebooku opisując naszą niechęć i strach przed tym dniem. Nawet osoby, które chlubią się tym, że przesądne nie są, gdy feralnego dnia spotka je jakaś nieprzewidziana przykra niespodzianka, lub narażą się na niebezpieczeństwo, zazwyczaj chętnie przypisują ten stan „czarnemu” piątkowi.
Czy prawdą jest, że w ten sposób, czyli naszym sposobem myślenia, sami na siebie sprowadzamy pecha? Zdania się podzielone, również w kręgach naukowych. Osoby zajmujące się szerzej tematyką wpływu naszych myśli na zdarzenia losowe są tutaj prawie jednogłośne – spotyka nas zazwyczaj to, czego się spodziewamy. Co to oznacza? Wierząc, że spotka nas coś nieprzyjemnego, poniesiemy porażkę, nie unikniemy przykrych niespodzianek – tak zazwyczaj się dzieje. Stajemy się programistami własnych zdarzeń. Piszemy aplikację w mózgu odpowiedzialną za szukanie przysłowiowego guza. Zakorzenione w świadomości przeświadczenia są bardzo silne i potrafią mocno oddziaływać na faktyczne wydarzenia. To dlatego statystycznie w piątki, które wypadają dnia trzynastego obserwujemy więcej wypadków, kradzieży, wykroczeń, przestępstw; więcej osób trafia do szpitali i odwiedza komisariaty policji. I choć nie można powiedzieć, że podświadomość kieruje naszym losem, to może kazać nam wplątać się w jakąś nieprzyjemną aferę lub doświadczyć przykrości – na własne życzenie. Co więc powinniśmy robić? Raczej trudno usunąć z pamięci informacje na temat pechowego piątku. Najlepiej nie myśleć o niczym nieprzyjemnym tego dnia i potraktować go jak najzwyczajniejszy dzień – w końcu tak podpowiada logiczny rozum.
Małgorzata Litwin