Uczony George Sperling prowadził badania w ramach swojej pracy na Uniwersytecie Harvarda. Ciekawiło go pewne zagadnienie. Mianowicie, ile danych zapamiętać można w trakcie krótkiego pokazu? Pytanie proste i całkiem nietrudne w aranżacji. Grupie osób będących na sali kinowej wyświetlono na obrazie kilka liter. Pokaz trwał zaledwie ułamek sekundy. Następnie osoby poddane eksperymentowi odpowiadały, ile liter udało się im zapamiętać.
Wyniki były dość zabawne, gdyż większość osób zauważyło więcej liter, niż było w stanie zapamiętać i w następstwie przypomnieć sobie. Wniosek brzmiał – pamięć działa w ograniczonym zakresie. Nie jest to wniosek odkrywczy, już dawno o tym wiadomo. Odkrywczym był drugi wniosek Sperlinga, mówiący o tym, że w pamięci jest więcej informacji, które zanikają, zanim zostaną odtworzone. Po serii kolejnych eksperymentów Sperling udowodnił, że bezpośrednio po zaniknięciu bodźca wizualnego (wyświetlonych danych), nasza pamięć przechowuje niemal wszystkie dane, a może nawet ich pełną wartość, a ubytki w pamięci rosną wraz z szybkością zanikania przekazu. Według Sperlinga jakość zapamiętywania zależna jest również od bodźca następującego po zakończeniu odtwarzania. Przykładowo pola jaśniejsze na tablicy po zakończeniu wyświetlania danych, obniżały poziom zapamiętywania, a pola ciemniejsze zwiększały jakość zapamiętywania. Mamy to czarno na białym, jak zwykło się mówić .
Na podstawie eksperymentów Sperlinga powstał model pamięci wzrokowej sensorycznej, określanej jako pamięć ikoniczna. Ma ona za zadanie przechowywać pełen obraz docierający, który stopniowo słabnie ze względu na pojawiające się bezpośrednio po nim bodźce, a w konsekwencji całkowicie zanika. Zawiera ona surowe dane sensoryczne, które nie zostały poddane jeszcze interpretacji, a więc nie miały szans zostać w jakikolwiek sposób przyswojone, trafiając do pamięci długotrwałej.
Małgorzata Litwin