Hipnoza nie jest nowym terminem. Tą technikę badają zarówno uczeni, jak i amatorzy. Posługują się nią osoby o szerokiej wiedzy i odpowiedniej wrażliwości, potrafiące wpłynąć na pacjenta. Hipnozy używa się najczęściej w spokojnej, relaksującej atmosferze. Hipnotyzer buduje z pacjentem więź bezpieczeństwa, przyjaźni, komfortu. W takim stanie nasze czujniki strachu gasną i jesteśmy obiektywnie zdolni wypowiadać się chętniej i więcej na różne tematy.
W stanie hipnotycznym jesteśmy o wiele bardziej podatni na sugestie, gdyż egzystujemy na wyższym poziomie wyobrażeń i skojarzeń. I tutaj pojawia się problem. Hipnotyzer może nas błędnie naprowadzić na wydarzenia, które w rzeczywistości nie miały miejsca. Podać w sposób perswazyjny szczegóły i drobiazgi, przekonując, że to nasze wspomnienia. W efekcie, po wyjściu z transu, osoba poddana nieprawdziwym sugestią wierzy lub mocno podejrzewa, iż były one lub mogą być prawdziwe. Jest to nieetyczne, niesprawiedliwe i często dyskwalifikuje hipnozę, jako wiarygodne źródło przypominania. Od czego to zależy? Od naszej podatności na stan zahipnotyzowania. Większość osób jest dość podatna, mniejszość abo podatna skrajnie, albo wcale.
Istnieje wiele mitów na temat hipnozy, na przykład, że można zmusić pacjenta do rygorystycznych zachowań (samobójczych, ośmieszających, agresywnych), przewyższa on swoje zdolności fizyczne (potrafią podnosić atletyczne ciężary), podaje intymne tajemnice ze swojego życia, przenosi się w inne wcielenie (poprzednie, przyszłe lub alternatywne) – to oczywiście naciągane bzdury, które tworzą oszuści, pragnący zarabiać na naiwności innych. Nie jest też prawda, że osoby wrażliwe i słabe psychicznie są bardzo podatne na zabiegi hipnotyzerów. Hipnoza niestety często mija się z prawdą i nie może być postrzegana, jako źródło wiedzy absolutnej.
Małgorzata Litwin