Kiedy myślimy o ludziach, którzy sztukę koncentracji opnowali do perfekcji na myśl przyjdą nam z pewnością medytujący mnisi. To niewątpliwie dobra myśl. Medytacja od wieków uważana jest za synonim uważności i koncentracji właśnie. Jest jeszcze jedna postać, co prawda fikcyjna ale odgrywająca olbrzymią rolę, kiedy mówimy o sile i korzyściach płynących z „oderwania się od akcji”. To znany całemu światu detektyw Sherlock Holmes.
Na pewno pamiętacie, że kiedy Sherlock głowił się nad wyjątkowo trudną sprawą, siadał w fotelu, składał swoje długie palce i odrywał się od rzeczywistości pochłaniając we własnych myślach, do czasu aż nie wykrył związków i powiązań pozwalających mu ruszyć dalej ze sprawą. Oddaje to idealnie założenia psychologów poznawczych, którzy badają zagadnienia związane z koncentracją. Wielu osobom, właśnie ze względu na mnichów, siła koncentracji kojarzy się z wymiarem duchowym, łączeniem się z wyższym JA. Psychologowie jednak mówią inaczej. Koncentracja, to umiejętność uspokojenia swojego umysłu. Skoncentrowanie się na teraźniejszości i odrzucenie wszelkich rozrywek, które rozpraszają. Taką koncepcję propagował Ellen Langer, który w 1970r. udowodnił, że takie „świadome myślenie” może znacząco poprawić funkcje poznawcze człowieka, a u osób starszych również funkcje życiowe. Dziś już wiemy, że korzyści płynące z siły koncentracji mogą być znacznie większe, niż profesor Langer forsował. Codzienne, kilkunastominutowe ćwiczenie stanu skupienia jest w stanie pozytywnie wpłynąć na to, jak myślimy, jak czujemy, ile zauważamy i jak potrafimy szybko i efektywnie myśleć. Ludzie osiągają na tym polu imponujące wyniki, które możemy podziwiać na konkursach mistrzów zapamiętywania. Także w codziennym życiu umiejętność bycia skoncentrowanym może znacznie poprawić nasze wyniki w szkole, na kursach w pracy i podczas uczenia się wciąż nowych rzeczy – a umiejętność szybkiej nauki w dzisiejszych czasach, to talent nie do ocenienia.